Pogoda dopisała, nawet w nocy siedzieliśmy w krótkich spodenkach i koszulkach na podwórku... Na a jak było, zobaczcie moi drodzy sami...
Byłem głównym szufelkowym dmuchaczem grillowym.
Zjechało trochę rodzinki... ;-)
Rodzinny dom Marysi. Czapki z głów kochani przed gospodarzami - pięknie, zadbanie i czysto... ;-*
Mój teść, a ojciec mojej ślicznej żony... ;-)
Mieszkają na górce, więc mają widok na przepiękną okolicę. W dali widać nawet (przy ładnej pogodzie) Cisową Górę i drogę asfaltową z górki przed Smolnikami... To kilkadziesiąt kilometrów... ;-*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz