Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 29 sierpnia 2013

6.  Już od najmłodszych lat lubiłem podróżować różnymi pojazdami...  ;-D






I poznawać tajniki fotografii...


To jedno z pierwszych zdjęć które własnoręcznie pstryknąłem.;-D To moja mama, brat mego dziadka i maleńka siostra cioteczna... Jest o kilka lat młodsza ode mnie, więc do wózka się już nie zmieści... ;-D Ten gość plątający się między nogami to chyba Azor, też jeszcze młody i... Żywy... ;-D

 
               5. Mama Janusza pracowała w bibliotece, a ojca pomysłem na utrzymanie rodziny była uprawa pieczarek. Były to czasy, kiedy wszystko należało samemu przygotować, przywieźć i ciężko na wszystko zapracować. Nie tak jak teraz, wszystko w paczkach, woreczkach, dowiezione bezpośrednio do domu, albo w gotowych kontenerach. Franek  uczył się wszystkiego z małej książeczki Bukowskiego i popełniając błędy nabywał doświadczenia w hodowli pieczarek. 


Maluszkiem musiał się ktoś opiekować, więc miał nianię Anitę - dziewczynę uczęszczającą do liceum. Zarabiała w ten sposób i miała kąt do nauki. 


Potem Janusz podrósł, niania skończyła szkołę i zaczął smakować świat. Bawił się z kuzynkami, z sąsiadami i sporo czasu spędzał sam w pobliskiej okolicy. Oglądał żabki, roślinki, bawił się ze zwierzętami. Z wiekiem chodził dalej i dalej, aż doszedł do szkoły. W szkole jako uczeń na komunię dostał aparat fotograficzny, a że był ciekawy świata, z tego poznawania powstawały zdjęcia. 


Dalej już będzie więcej zdjęć i mniej opisów. No cóż, wstęp musiał być bo tak mnie nauczyli w szkole. Cytaty z Albumu Rodzinnego zostawmy w archiwum przyszłym pokoleniom, a popatrzmy na zdjęcia ilustrujące pięćdziesiąt lat które minęły jak z bicza trzasł… ;-D 



wtorek, 27 sierpnia 2013

          4. Dzieci swoje, wychowali i wykształcili, oraz z posagiem wyprawili w świat. W jednej z nich, zakochał się ojciec Janusza.

Od początku mieli problemy. Ojciec był katolikiem, ona wiary prawosławnej. Ówczesne czasy były mało tolerancyjne, więc i po ślubie, przez kilka lat, Tamara się nie mogła pokazać sie w domu rodzinnym. Jako mężatka przejęła wiarę męża i to było przyczyną konfliktów. Ślub był cywilny, a po kilku miesiącach, z przygodami i przy wsparciu rodziny Franka, także kościelny.  Tak powstawała w bólach ich podstawowa komórka rodzinna.


           3. CD… (…) Mama Janusza urodziła się w prawosławnej rodzinie. Pochodziła ze szlachty zaściankowej. Mieszkali i uprawiali ziemię w Surażkowie, gmina Supraśl. 

Herb Supraśla.

Grunty te dostali ich przodkowie za zasługi dla króla. Zwano ich z sarkazmem, w okolicy szlachtą. Rodzina po politycznych przejściach. Dziadek i babcia z rodzicami, podczas pierwszej wojny światowej, musieli wszystko zostawić i uciekać wraz z dziesiątkami tysięcy takimi jak oni ludźmi na wschód przed Niemcami, (Bierzeńcy). Mogli wrócić dopiero po kilku latach. Byli zawsze wolni, wykształceni, mieli ziemię, to i mieli i wrogów.  Ojciec Tamary w niejedną noc uciekał przed bandami do lasu. Mówię bandy, bo z partyzantami nie mieli oni nic wspólnego. Ot grupka wyrostków z bronią strzelająca do ludzi którzy kiedyś zaszli im za skórę. Dziś można było by ich nazwać – Kibole. Ot czasy… Po wojnie też uciekał, przed innymi bandami, bo zapisał się do partii robotniczo-chłopskiej. Aktywnie w niej działał przez parę lat, aż do momentu, gdy zauważył, że niewiele ma ona wspólnego z jego ideami i poglądami. Partyzanci AK, AL, mieli różne poglądy i raczej się dogadywali. Chcieli wolnej Polski i o to toczyli boje. Ludzie tacy jak dziadek, kłuli w oczy mętom bez majątku, pijakom i głupcom. Teraz to wydaje się nie prawdą, ale przecież w śród prawdziwych patriotów robili na ich „grzbiecie” karierę, ludzie bezideowi i dorobkiewicze. Dziadkowie ich znali, śmieli się z ich - pseudo działalności… A ci czekali, powoli zbierali podpisy, uczestniczyli w zjazdach by… Dorwać się do koryta…        
Nigdy nie jest tak, że coś jest czarne albo białe. Wśród wielu porządnych ludzi, znajdzie się zawsze jakaś wesz i swołocz, której poglądy są karykaturą szlachetnych ideałów innych. Potrafiąca zniszczyć dla swojej prywaty, nawet coś wzniosłego i pięknego. Wszystko jedno, czy się patrzy na świat z prawej strony, czy też z lewej.
Byli, więc oni wykształconą szlachtą, kułakami i komuchami. Nie mieli lekko, ciężko pracowali na roli. Lawirowali między przepisami, by uniknąć domiarów i kontyngentów.(…) CDN.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

 2. 
          
 (…) Gminą, w której ta historia się dzieje była Niezabudka, miejscowość położona na styku Puszczy Knyszyńskiej i Białowieskiej. W niej to istniało wówczas wiele małych zakładów tkackich, które przyczyniły się do powstania przemysłu włókienniczego w całym regionie. Później Niezabudkę, której nazwa pochodzi od starosłowiańskiej nazwy małego błękitnego kwiatka, przemianowano na Michałowo. Województwem ówczesnym była ziemia Grodzieńska. Później, po wojennych zawieruchach województwem stał się Białystok.




Zdjęcia wzięte z internetu. 

To był taki tygiel etniczny. Żyli tu obok siebie Niemcy, Białorusini, Polacy, i Żydzi. W mniejszości także Tatarzy, sprowadzeni i osiedleni w XVII w. do pobliskich Kruszynian i Bohonik, przez króla Jana III Sobieskiego.
Żyli i pracowali tu zgodnie razem, aż do wojny. Wojna dla białoruskiej i polskiej społeczności Michałowa była raczej łaskawa. Ale Żydzi musieli w pośpiechu, zostawiając wszystko, co mieli, uciekać. Jedni wyemigrowali poza Europę, inni uciekali na wschód. Ale nie wszystkim udało się uciec śmierci. Pod koniec wojny też i Niemcy musieli uciekać, zostawiając domy i majątki, ale im wszystkim udało się przynajmniej ujść z życiem.
A ci, co zostali, no cóż, musieli radzić sobie z ustrojem, który przyszedł po wojnie. Musieli się przystosować, zasymilować, dziękować Bogu za to, że przeżyli.
Niektórzy byli zadowoleni, że nastał socjalizm, niektórym to nie odpowiadało. Ot takie koleje losu, raz jedni są na wozie, a raz inni.


Hieronimowo za czasów swojej świetności i dziś...

Cegielnia została uwłaszczona, rodzina zubożała, zajęła się rolnictwem. Janusz, gdy dorósł myślał czasem o tym, jak że to by się losy jego rodziny ułożyły, w innej rzeczywistości? Czy dalej rodzina zajmowałaby się i rozwijała produkcję cegieł i ceramiki? (...)  



Zdjęcia z gminy Michałowo wzięte z internetu. 

czwartek, 22 sierpnia 2013

1.


(…) Urodził się w białostockim szpitalu, w mroźną i śnieżną listopadową noc, na świętego Marcina.  Była środa około czwartej nad ranem w 1959 roku. Urodził się, jako niemowlę. Ta małomówność mu już została, na długi czas. Czasem uda mu się coś palnąć z głupia frant, co często raduje innych. Ale najczęściej tylko obserwuje i duma. Nazwano go Janusz.  (… Cytaty z Albumu Rodzinnego napisanego przez autora)


(...) Dziadek jego, ze strony ojca, zajmował się produkcją ceramiki budowlanej. Robił dachówki i cegły z gliny, wypalał je i sprzedawał, utrzymywał z tego rodzinę. Kuleszowie herbu Ślepowron to wielkopolska rodzina szlachecka pochodząca pierwotnie z pogranicza Podlasia i Mazowsza.
Ojciec dziadka na początku XX wieku przyjechał ze środkowej Polski. Szukał na tym terenie pokładów gliny. Znalazł, ale żeby ją wydobywać, musiał wybrać się do, ówczesnego feudała, właściciela okolicznych gruntów by porozmawiać o nabyciu tych glinonośnych terenów. Był nim baron Ramm, Niemiec.


Pałac Barona w Hieronimowie za jego świetności i jego pracownicy. 
Teraz to kilka kamieni w pokrzywach...


Baron Ramm z małżonką.

Miał swój pałac i siedzibę w romantycznie położonym parku w Hieronimowie. Po kilku rozmowach umówili się, że pradziadek dostanie w Lesance, ziemię i będzie ją eksploatować, a zapłatą dla barona będzie umówiona z góry, pewna ilość wypalonych  cegieł.  Cegła ta była potrzebna baronowi do rozbudowania posiadłości i budowy budynków dla służby.


Była to godna umowa, jako że rodzina stała się znana w okolicy i szanowana. A ze wspaniałej jakości cegieł powstało wiele cerkwi, kościołów i domów. Po śmierci pradziadka, produkcją cegieł i dachówek zajęli się jego synowie. 
Od tego powstała nazwa cegielni. - Cegielnia braci Kuleszów w Lesance. (...)