Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 12 listopada 2013

       37. Pewnego razu wpadła do nas rodzina z Warszawy. Zaczęliśmy rozmawiać o tym i owym i w pewnym momencie moja żona wspomniała że ma takie marzenie niepełnione od szkoły średniej - zawsze chciała pójść na studia... Sylwia, nie czekając długo wzięła swój laptop i zaczęła przeglądać strony uczelni. Po kilkunastu minutach szkoła została wybrana, komplet dokumentów, potrzebnych do zapisania, został zanotowany, terminy zapamiętane... Po kilku dniach złożyliśmy papiery, po trzech latach Marysia została licencjatem, a po pięciu magistrem... I tak oto marzenie zostało spełnione. Nie ważne jest kiedy, ale ważne że jest. Był już czas. Dzieci wykształcone, odchowane. W pracy spokój, w domu pełne poparcie, więc dlaczego by nie? A ileż było satysfakcji przy odbiorze dyplomu!. Oto kilka zdjęć.
























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz