A w tym domu spędziłem dzieciństwo. Został odnowiony i rozbudowany. Ojciec dodał werandę i górkę, gdzie miałem swój pokój. Po pięciu latach nauki w Suwalskim Technikum Ogrodniczym, gdzie poznałem swoją przyszłą żonę. Wróciliśmy tu znowu, by zająć się uprawą pieczarek, wychować trójkę dzieci i gdy było ciężko, (kryzysy) zarabiać na utrzymanie, na saksach w Niemczech. Tam też zakochała się we mnie jedna pani i już nijak nie mogę się jej pozbyć z mego życia. Nazywa się SM, Stwardnienie Rozsiane...
To jedno ze zdjęć zrobione na corocznym spotkaniu rodzinnym, na Dojlidzkim cmentarzu prawosławnym. Po tym spotkaniu wszyscy są zapraszani do domu Ciotki i tam odbywają się kilkugodzinne rozmowy. - Co, gdzie i u kogo ciekawego się zdarzyło.
Ach, jacy tu wszyscy młodzi i wszyscy jeszcze razem na tym łez padole...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz