Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 19 września 2013

             16 . Potem dzieci rosły, chrzciny,ustąpiły miejsca komuniom i znowu były okazje do spotkań rodzinnych i nie tylko. 




Czasy się zmieniały, trzeba było się zastanowić co robić dalej. W ramach pomocy dla Europy Wschodniej mogliśmy odbyć Kurs Pieczarkarski w Holandii. Tam dotarło do nas, że nie mamy szans na dalsze funkcjonowanie z naszą małą pieczarkarnią i konkurowanie z hektarowymi fabrykami z zachodu. Na kredyty nie było szans, zresztą kto by się zdecydował na dwucyfrowy wtedy procent i zakładanie dobrowolnie sobie pętli na szyję... 






Znaliśmy język Niemiecki, więc z kursu skorzystaliśmy bardzo dużo. Czekając na lepsze czasy, przestaliśmy inwestować w pieczarkarnię i zaczęliśmy poważnie traktować nasze zarobkowe wyjazdy do Niemiec... To były piękne czasy. Poznaliśmy wiele prac, ludzi, sytuacji. Staliśmy się "obywatelami świata"... Dotarło do mnie wówczas, że aby kogoś nienawidzić, trzeba go najpierw poznać, porozmawiać i zaprzyjaźnić, a nie słuchać ludzi z dawnej epoki... ;-D





A to parę zdjęć, by nie było, że tylko pracowaliśmy i zarabiali...  To akurat nasi Niemieccy i Rosyjscy przyjaciele. Poznaliśmy Kurdów, Wietnamczyków i Afrykańczyków i poznaliśmy prawdziwą, nie tą z telewizji historię ucieczki ich z kraju rodzinnego do Europy... To były naprawdę dwie, odmienne historie.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz